„Złość i gniew są obrzydliwościami”.To widzi każdy człowiek, także niewierzący… przynajmniej u innych. Uzasadnienie u wierzącego jest głębsze: „Gdy człowiek żywi złość przeciw drugiemu(…) jakże błagać będzie o odpuszczenie własnych grzechów?”. A może dlatego właśnie człowiek odrzuca Boga, by móc nienawidzić, szydzić, krzywdzić, mścić się?! Wiara w Boga, który jest Miłością nie da się pogodzić z żadną formą nienawiści. Możemy więc albo wierzyć i przebaczać, albo nienawidząc odejść od Chrystusa (deklaracje nie wystarczą!).
Kto choć raz przeczytał ze zrozumieniem przypowieść o nielitościwym dłużniku wie, jak w oczach Bożych wygląda człowiek, który nie chce przebaczyć; jak sługa, który zaraz po otrzymaniu olbrzymiej łaski nie umie dać bratu małego prezentu. Każdy też przyzna, że słusznie pan „wydał go katom” – nie za prezent, ale za potworne skrzywienie swego człowieczeństwa. Musi też przyjąć ostrzeżenie: „Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu”.
Czy teraz rozumiemy słowa: „nikt z nas nie żyje dla siebie (…) żyjemy dla Pana… umieramy dla Pana”?To nie zawłaszczenie, to zabezpieczenie naszego człowieczeństwa, by żyć „zgodnie z naturą” – stworzoną „na obraz i podobieństwo Boże”, a nie jak „synowie buntu” z bluźnierczym „nie będę służył!”. Przez bunt przeciw Bogu nie stanę się bogiem – aniołowie sprawdzili! Kain to nie „wypadek przy pracy”, lecz konsekwencja grzechu. Trzeba było boskiej cierpliwości i mocy, tysięcy lat i współpracy wielu pokoleń, by wychować z takich ludzi uczniów Chrystusa. A zniszczyć łatwo; wystarczy odrzucić Miłość i wejść w nienawiść pierwszego Buntownika. Tylko wtedy nie mówmy o wolności – tam zniewolenie! Gwarantem, warunkiem istotnym (jak oddychanie dla życia) wolności i godności człowieka jest Stwórca. Nie mówmy też o korzeniach Narodu – one są chrześcijańskie. Owszem, można się od nich odciąć, ale to będzie już inny naród (tak się stało w północnej Afryce pod koniec 1. tysiąclecia).
Nie spłaszczajmy człowieczeństwa do wymiarów materialnych (pieniądz, przyjemność, stanowisko). Wyznajmy z Norwidem:
„Ojczyzna moja nie stąd wstawa czołem;
Ja ciałem zza Eufratu,
A duchem sponad Chaosu się wziąłem:
Czynsz płacę światu.
Naród mię żaden nie zbawił ni stworzył;
Wieczność pamiętam przed wiekiem;
Klucz Dawidowy usta mi otworzył,
Rzym nazwał człekiem”.
„Ojczyzna moja…” – oby jeszcze – oby zawsze Chrystusowa i polska…!
ks. M.R.
Gazetka „Ave Maria” 37/1993
Syr 27,30-28,7
Rz 14,7-9
Mt 18,21-35