„ .. kapłani .. jeśli nie usłuchacie… rzucę na was przekleństwo”.
Stary Testament pełen jest niewierności nie tylko prostego ludu, ale i przywódców; królów, proroków, kapłanów. Tych Bóg surowo osądzi.
Problem trwa. Zdradzają Boga wielcy, a cóż dopiero „zwyczajni” słudzy?! I choć mamy „mocne” argumenty, jak osławioną „słabość ludzką”, lekceważyć zdrady nie wolno – prowadzi zawsze do wyroku: „winien jest śmierci”, i konsekwencji: „krew Jego na nas i na syny nasze”.
Pan Jezus wymienia najczęstsze grzechy przywódców: „mówią ale nie czynią… ciężary wielkie kładą ludziom, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą… wszystkie swe uczynki spełniają w tym celu, żeby się ludziom pokazać… lubią zaszczytne miejsca… i żeby ludzie nazywali ich Rabbi…” – katalog znany z życia wielkich tego świata; czy tylko wielkich? „Teraz więc trwają” z jednej strony: słabość ludzi, szczególnie bolesna i niebezpieczna u duchowych przywódców narodu i z drugiej: „nadzieja” Boga powołującego: „największy z was niech będzie waszym sługą”, z określeniem sankcji: „kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony”.
Chcemy być wielkimi u ludzi? – to dobrze, ale dlaczego nie u Boga?!
Wspaniałe przykłady w początkach Kościoła; oto św. Paweł i jego zespół „jak matka troskliwie opiekująca się swoimi dziećmi” – dawali „nie tylko naukę Bożą lecz nadto dusze”; oto nowo ochrzczeni Tessaloniczanie, którzy „przyjęli słowo Boże… jako słowo Boga, który działa w wierzących”.
Teraz czas, naszego świadectwa – wykorzystajmy!
ks. M.R.
Gazetka „Ave Maria” 44/1993
Ml 1,14b-2,2b.8-10
1 Tes 2,7b-9.13
Mt 23,1-12