12. Niedziela zwykła – ROK B

 „Z wichru Pan powiedział Jobowi…”.

Bóg przemawiający do człowieka „z wichru”, grzmotów, błyskawic – to Bóg Starego Testamentu. Jest tak łaskawy, że chce rozmawiać z człowiekiem, i tak potężny, że człowiek nie śmie oczu podnieść na Niego.

A to już Nowy Testament: „On zaś spał w tyle łodzi”.  Największa zmiana w „pozycji” Pana; już nie z obłoków, ale „z tyłu łodzi”, razem z nimi w niebezpieczeństwie, nawet jako czekający na ich inicjatywę. Nie łudźmy się jednak; wystarczy Go „zbudzić”, by przemówił z mocą: „Milcz, ucisz się!”.

Zmieniło się bardzo wiele ze strony objawiającego się Boga. A z naszej? Czy umiemy wykorzystać te Boże zmiany? Czy i nas „miłość Chrystusa przynagla (abyśmy) już nie żyli dla siebie, lecz dla Tego, który za nas umarł”? Żyć dla Chrystusa, to żyć w miłości, przecież „kto pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem”. Nie możemy żyć, jakby nic się nie stało. Czas zakończyć „Stary Testament” z jego zasadą „oko za oko, ząb za ząb” i przyjąć Jezusowe; „miłujcie nieprzyjaciół waszych”.

„Naraz zerwał się gwałtowny wicher… łódź się już napełniała”.

Nie spodziewaliśmy się takiej burzy, zwłaszcza po tylu dowodach wierności, umiejętności prowadzenia i wyprowadzenia, po tylu ofiarach, po tylu zasługach dla Narodu i człowieka. „Nagły wicher” porwał tego człowieka i ten Naród i ustawił przeciwko Jezusowej łodzi. Wielu wysiadło, a tonąc wołali „jesteśmy wolni!”. Wielu przesiadło się do łodzi „postępowych”, gdzie nie trzeba wiosłować, ale i nie ma kogo budzić, by ratował; rozpaczającemu odpowie „śmiech szatana”. Wielu będąc już poza burtą, z maniackim uporem drążą w niej dziury krzycząc, że ratują łódź…

Jezus mówi i do nas: „Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże wam brak wiary!”. Uczmy się wiary, ona „góry przenosi”. Panie, przymnóż nam wiary, abyś mógł znów powiedzieć: „to co dawne minęło, a oto wszystko stało się nowe”. 

ks. M.R.

Gazetka „Ave Maria” 25/1994

Hi 38, 1.8-11
2 Kor 5, 14-17
Mk 4, 35-41