„Wszystko marność”, mówi Mędrzec Pański. A oto przykład: „jest nieraz człowiek, który w swej pracy odznacza się mądrością, wiedzą i dzielnością, a udział swój musi oddać człowiekowi, który nie włożył w nią trudu”. To rzecz znana; ile majątków po rodzicach zmarnowały lekkomyślne dzieci?! Dalszy argument jeszcze bardziej poraża: „cóż ma człowiek z wszelkiego swego trudu i z pracy ducha swego, w której mozoli się? Bo wszystkie dni jego są cierpieniem… nawet w nocy serce jego nie zazna spokoju”. Trzeba koniecznie znaleźć mądre uzasadnienie wszelkiego trudu – on sam spokoju i radości nie daje.
Pan Jezus spotkał się z podobnym problemem: „ktoś powiedział: Nauczycielu, powiedz mojemu bratu, żeby się podzielił ze mną spadkiem”. Pan ostrzegł: „strzeżcie się wszelkiej chciwości… bo życie nie jest zależne od mienia” – to najważniejsze życie, Boże. Naukę uzasadnił przypowieścią: pewien bogacz powiedział sobie: „masz wielkie zasoby dóbr, na długie lata złożone, odpoczywaj, jedz, pij i używaj. Lecz Bóg rzekł do niego: głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie; komu więc przypadnie to, coś przygotował?” Często wydaje się nam, że jesteśmy panami czasu, życia, nawet innych ludzi, takimi „małymi bogami”… do momentu, gdy „zażądają duszy”. Wtedy przyznamy: biedny jest ten, „kto skarby gromadzi dla siebie, a nie jest bogaty przed Bogiem”. Poprawmy naszą „ekonomię”.
Chrześcijanin to człowiek ze wspaniałą perspektywą. Mówi o niej św. Paweł: „jeśliście razem z Chrystusem powstali z martwych, szukajcie tego, co w górze, gdzie przebywa Chrystus”. A to, co zniewala na ziemi, trzeba odrzucić; „zadajcie śmierć temu, co przyziemne w waszych członkach: rozpuście, nieczystości, lubieżności, złej żądzy i chciwości…”. Uzasadnienie jest jedno: „boście zwlekli z siebie dawnego człowieka… a przyoblekliście nowego, który wciąż się odnawia ku głębszemu poznaniu Boga”. Oto powołanie człowieka.
ks. M.R. 5.08.2007
Koh 1, 1-2; 2, 21-23
Kol 3, 1-5. 9-11
Łk 12, 13-21