Podziwiamy świat z jego harmonią, celowością, pięknem… To tylko tło dla wielkiej, Bożej sprawy. Maluje ją w wielkim skrócie św. Jan: „Świątynia Boga w niebie się otwarła… Potem ukazał się wielki znak na niebie: Niewiasta obleczona w słońce…” Znak przyjazny, zapowiada Bożą życzliwość. Ale zaraz „ukazał się inny znak: wielki smok ognisty… stanął przed mającą urodzić Niewiastą, ażeby… pożreć jej Dziecko”. Od początku – walka. Boży plan zaatakowany, ale nie zniszczony; „Dziecko jej zostało porwane do Boga… Niewiasta zbiegła na pustynię” i tak, jak zamierzył Bóg, „nastało zbawienie, potęga i królowanie Boga”.
Początek wielkiej realizacji Bożej przedstawia Ewangelia: „Maryja poszła z pośpiechem w góry… weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę”. Sprawy potoczyły się szybko; Duch Święty poruszył dziecko Elżbiety, ją napełnił mądrością, by złożyła hołd „Matce Pana”. A Maryja całą radość wyśpiewała swoim „Magnificat” dziękując Bogu za to, że „wejrzał na uniżenie swojej służebnicy” i wypełnił obietnicę daną „Abrahamowi i potomstwu”.
Kościół od św. Pawła nie przestaje głosić, że „Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy… I jak w Adamie wszyscy umierają, tak w Chrystusie wszyscy będą ożywieni”. Bo w walce stanął po naszej stronie sam Bóg i zwyciężył dla nas wszystkich wrogów.
Ap 11,19;12,1.3-6.10
1 Kor 15,20-26
Łk 1,39-56