Egzorcysta

Potrzeba egzorcystów

fot. Radio FARA
Krzyż św. Benedykta

Nakaz misyjny Pana Jezusa głoszenia Dobrej Nowiny o zbawieniu jest ściśle związany z posługą uzdrawiania i uwalniania od mocy diabelskich: Głoście Ewangelię, uzdrawiajcie chorych, wypędzajcie złe duchy. Posługa kapłana – egzorcysty w ostatnich latach nabrała w Kościele większego znaczenia. Jeszcze 20 lat temu w Polsce było niespełna 50 księży, którzy przez swoich ordynariuszy zostali wydelegowani do tej jakże trudnej, a zarazem wdzięcznej misji polegającej nie tylko na „głoszeniu wolności więźniom”, ale na rzeczywistym niszczeniu mocy duchów piekielnych i wyzwalaniu z demonicznych sideł osób zniewolonych. Pozytywnym zjawiskiem, a zarazem próbą odpowiedzi na zatrważające znaki czasów jest dwukrotny wzrost – w ostatnim dziesięcioleciu – liczby egzorcystów w naszym kraju. Wymownym staje się stwierdzenie Benedykta XVI, że Kościół potrzebuje jeszcze około 3000 egzorcystów, którzy z odwagą i w mocy Ducha Świętego chcieliby stawić opór szerzącej się we współczesnym świecie pladze demonizmu.

Co robi grzech? Oślepia człowieka i to nie tak, że człowiek
nie widzi nic, tylko widzi wszystko w krzywym zwierciadle.

ks. Marian Rajchel
fot. Radio FARA
Figurka Matki Bożej w oknie ks. Mariana Rajchla

Powołanie do posługi

W tym zacnym gronie egzorcystów, gotowych iść z pomocą o każdej porze dnia i nocy udręczonemu człowiekowi był Ksiądz Prałat Marian Rajchel, który od wielu lat niezmordowanie, z pełnym poświęceniem, w utrudzeniu, a zarazem z wielką radością, w sposób cichy i pokorny pełnił misję powierzoną przez Pana. Kochał ludzi, nie umiał ich zostawić w potrzebie. W swoisty sposób z nieco spuszczoną głową i lekko zmarszczonym czołem, uważnie wsłuchiwał się w każde słowo, zauważał każdy detal, będąc do końca skoncentrowanym na swoim rozmówcy. Nie miały wtedy znaczenia niemilknące sygnały telefonicznych dzwonków, dzwoniący domofon czy inne ważne sprawy. Najważniejszy był ten, z którym rozmawiał i którego słuchał.

fot. Radio FARA
Obrazy świętych w sali egzorcyzmów

Ciepły choć zdecydowany i stanowczy ton głosu w pierwszym odruchu może budził respekt, a jego ascetyczny wygląd powodował dystans. Okazuje się jednak, że każdy kto się z nim spotykał, doświadczał przede wszystkim miłości ojca.

Podstawowym powodem wielu ludzkich dramatów, szatańskich zniewoleń, dręczeń, demonicznych opresji, jest przede wszystkim brak miłości. Ksiądz Prałat świadomy tego, że to właśnie głód miłości nie jednego wprowadził na zawikłane ścieżki i wplątał w niebezpieczne życiowe meandry, starał się przede wszystkim okazywać miłość bez względu na to jak wielka jest nędza osoby która, przychodziła po pomoc. Najlepszym zobrazowaniem ojcowskiej postawy i wrażliwego serca księdza prałata jest świadectwo Doroty, która korzystała z jego pomocy:

fot. Radio FARA
Fotel dla egzorcyzmowanych

Wysłuchał mnie cierpliwie – chciałam wszystko powiedzieć, a byłam jednym wielkim chaosem (…). Ksiądz Prałat z wielkim spokojem, ciepłym głosem – takim ojcowskim zaczął mi wszystko po kolei tłumaczyć (…). To co mi wtedy powiedział i wytłumaczył Ksiądz Marian, wystarczyło mi, żeby trzymać się kurczowo myśli, że nie zwariowałam i że jest nadzieja (…). Ksiądz Prałat zawsze, na każde moje tłumaczenie miał bezlitośnie logiczną i niepodważalną argumentację, ale wypowiadane w taki sposób, jakby tłumaczył niesfornemu dziecku najprostsze rzeczy. Swoim spokojem i dobrocią potrafił wypełnić cały mój umysł, na żadne wątpliwości nie było już wtedy miejsca. Jestem pewna, że tak działa wielka mądrość i dobroć samego Boga, który za pośrednictwem Księdza Prałata chciał mi coś dać do zrozumienia.

Człowiek, by się powtórnie narodzić z Ducha,
musi najpierw umrzeć z Jezusem na krzyżu.

ks. Marian Rajchel
fot. Radio FARA
Obrazy na biurku ks. Mariana Rajchla

Inną ważną cechą którą posiadał Ksiądz Marian było to, że on nie walczył z człowiekiem, ale ze złem. Doskonale potrafił odróżnić grzech od grzesznika. O ile wobec pierwszego był bezwzględny, o tyle drugiemu okazywał łagodność budząc nadzieję i dając kolejną szansę.

To wyjście z grobu, z grzechu, nie dokonuje się przypadkowo. Jak każde wskrzeszenie wymaga mocy Bożej.

ks. Marian Rajchel

Doświadczenia

fot. Radio FARA
św. o. Pio

Niektóre egzorcyzmy trwały latami. Czasami bywało tak, że osoba po egzorcyzmie zrobiła krok do przodu, ale za chwilę dwa kroki do tyłu i jeżeli to trwało miesiącami to po ludzku można się było zniechęcić czy po prostu podziękować za współpracę. Zadziwiające jest to, że nasz egzorcysta, zawsze dawał szansę jak Miłosierny Ojciec, który czeka na powroty marnotrawnych synów. Wiele razy osobiście odwiedzał proszących go o modlitwę, modląc się w ich mieszkaniach i uwalniając od wpływów złych mocy miejsca, w których przebywają. Przez taką postawę wzbudzał zaufanie, zwłaszcza u tych najsłabszych, którzy przestali ufać i którym wielu ufać przestało. Jedna z duchowych córek naszego egzorcysty napisała:

Od tej pierwszej wizyty jak dziecko byłam posłuszna zaleceniom Księdza. Zaczęłam się dużo modlić i to mi pomagało. Potem znów wracało zło – znów się modliłam i tak cały czas. Zaczęłam chodzić często do kościoła – to też pomagało. Cały czas jeździłam do księdza prałata – prowadził mnie za rękę w tym, co się ze mną działo jak dziecko – cierpliwie ale konsekwentnie.

fot. Radio FARA
Stuła której używał ks. Marian Rajchel

Zły duch wie, że my ciągle szukamy tego kontaktu z Bogiem, więc on sam stawia się na miejscu Boga.

ks. Marian Rajchel
fot. Radio FARA
Obraz z pokoju ks. Mariana Rajchla

Niebagatelnym przymiotem, potrzebnym w posłudze egzorcysty było poczucie humoru, ponieważ diabeł nie cierpi ludzi radosnych i wewnętrznie wolnych, którzy potrafią nabrać właściwego dystansu nie tylko do trudnych czy wręcz dramatycznych sytuacji, ale także do samych siebie. Trzeba powiedzieć, że i tego daru Opatrzność nie oszczędziła naszemu Prałatowi. Jego swoisty, inteligentny żart, dostosowany zawsze do sytuacji nigdy nie był pozbawiony szacunku do osoby i wielkiego taktu. Wesołe jest życie staruszka – często powtarzał przyglądając się swojej „spokojnej” emeryturze. Niejednokrotnie podczas egzorcyzmu Ksiądz Prałat rozładowywał napięcie krótkim, humorystycznym stwierdzeniem, a niekiedy żartem zbywał samego demona, szybko powracając do pełnej powagi modlitwy. Dzięki tej cesze ksiądz Marian łatwo nawiązywał kontakt z ludźmi, szybko topiąc lody nawet pomiędzy młodszymi od siebie o kilkadziesiąt lat nastolatkami. O sprawach trudnych rozmawiał swobodnie, ośmielając tym nawet najbardziej skrępowanych.

fot. Radio FARA
W mieszkaniu ks. Mariana Rajchla

Niech nikt nigdy nie mówi, że Bóg mi nie przebaczy, albo że dla mnie nie ma wyjścia. To jest szatańska odpowiedź – nie moja. Moja jest taka: „Jezu ufam Tobie”. Amen.

ks. Marian Rajchel

Posługa uwalniana jest także owocem wyklęczanych na modlitwie godzin. Urzeka pobożność Księdza Prałata, a zarazem gotowość do służby bliźniemu, bo owocem modlitwy jest służba. Umiłowanie Maryi i pewna duma z tego, że nosi Jej imię, nadała jego duchowości specyficzny rys. Wiedział doskonale, że Tą, którą która miażdży głowę węża, jest właśnie Niepokalana, dlatego nie sposób nie zauważyć również, tej głębokiej maryjności w jego dniu powszednim.

ks. Marek Wasąg