Historia
Początki parafii NMP Królowej Polski związane są ściśle z plebanią położoną na działce należącej do parafii farnej na Przygrodziu przy dawnej ul. Lwowskiej, obecnie 3-go Maja. Plebania została wybudowana staraniem ówczesnego proboszcza parafii farnej ks. Tomasza Olexińskiego i poświęcona w roku 1894. W roku 1960 władze miejskie przejęły większą część ogrodu, a dwa lata później zajęły siłą kilka pomieszczeń na plebanii i osadziły tam lokatorów. Ks. proboszcz Władysław Opaliński chcąc ratować przed dalszym zaplanowanym zajęciem plebanii w dużej sali jadalnej na piętrze urządził kaplicę.
W 1975 roku z polecenia ks. bpa ordynariusza rektorat kaplicy objął ks. Marian Rajchel, który zamieszkał na plebanii i podjął systematyczną pracę duszpasterską. Przystąpiono także do urządzenia kaplicy na parterze plebanii. Dnia 14 marca 1977 roku ordynariusz przemyski ks. bp Ignacy Tokarczuk dokonał poświęcenia kaplicy, która otrzymała tytuł Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski, a dekretem Kurii Biskupiej w Przemyślu z dnia 15 sierpnia 1977 roku przy poświęconej kaplicy utworzono parafię.
Pierwszym proboszczem tej parafii został, dotychczasowy rektor kaplicy, ks. Marian Rajchel. W tym samym roku podjęto plany zbudowania obszernej kaplicy, która pomieściłaby większą liczbę parafian. Gorliwość proboszcza i wiernych doprowadziła do szybkiego ukończenia drewnianej kaplicy. Pierwszą Mszę św. w nowej kaplicy odprawiono w wigilię Bożego Narodzenia, a dnia 6 stycznia 1978 roku ks. bp Tadeusz Błaszkiewicz dokonał poświęcenia nowego obiektu sakralnego.
Najważniejsze dla nas: nie zmarnować życia,
ks. Marian Rajchel
nie zaprzepaścić szansy do składania świadectwa!
Wkrótce zaczęto też myśleć o budowie murowanej świątyni. Po wielu staraniach proboszcza i wiernych, władze miejskie i wojewódzkie dnia 8 września 1982 roku zezwoliły na budowę nowego kościoła i jeszcze tego samego roku przystąpiono do prac budowlanych. Dwupoziomowy kościół projektu Adolfa Szczepińskiego, Mieczysława Wilbika i Jolanty Błaszczyk, przy dużej ofiarności parafian, ukończono w 1985 roku. Poświęcenia świątyni dokonał w dniu 10 marca 1985 roku ks. bp Ignacy Tokarczuk, a konsekracji ówczesny Metropolita Przemyski ks. abp Józef Michalik dnia 20 marca 1995 roku. Dla potrzeb duszpasterskich zbudowano także budynek katechetyczny oraz księgarnię św. Maksymiliana. Dla sióstr służebniczek wybudowano dom zakonny, a w nim ochronkę dla dzieci przedszkolnych. Wraz z prowadzonymi budowami rozwijało się życie duchowe i charytatywne parafii. Powstało wiele wspólnot i grup modlitewnych, Kuchnia im. św. Brata Alberta wspierająca ubogich i bezdomnych, jak również staraniem ks. prałata Mariana Rajchla powołano katolickie Radio „Ave Maria”. Katechizacją objęto dzieci i młodzież ze szkół znajdujących się na terenie parafii.
Ks. Proboszcz oczami wikariuszy
Pod koniec czerwca 1977 r. zostałem przeniesiony z Medyni Głogowskiej do Jarosławia na ulicę 3-go Maja. Od ulicy 3-go Maja, wśród obszernego ogrodu, owocowych drzew i krzaków, prezentował się okazały, piętrowy, przypominający szlachecki pałacyk, budynek dawnej plebanii, gdy Jarosław i okolice stanowiły jedną parafię – wspomina ks. Adam Pietrucha. W książce wydanej z okazji 50-lecia kapłaństwa ks. prałata Mariana Rajchla odnotował szczegółowo prace modernizacyjne w budynku plebanii. Przez opisanie obrazu warunków, w jakich rozpoczął działalność ks. Rajchel, tym mocniej kreślę jego sylwetkę duchową, gdyż wielu – będąc w jego sytuacji – nie podjęłoby żadnych działań. Dodaje również, że: ksiądz Marian, dzięki swej otwartej kapłańskiej postawie, w krótkim czasie zgromadził wokół siebie różne osoby, które, obdarzone różnymi talentami, ubogacały liturgię w sposób wskazany przez Sobór Watykański II.
Ks. Zbigniew Kołodziej podkreśla: Lubiliśmy go, ale też czuliśmy pewien respekt. Nie tylko dlatego, że był naszym proboszczem, ale z powodu energicznego temperamentu i ciętego języka. Bardzo łatwo było go zdenerwować i oberwać reprymendę, jeśli zauważył jakieś niedbalstwo w sprawach Bożych. Na tej płaszczyźnie był bardzo wymagający – wobec siebie i nas. Najczęściej obrywaliśmy za niechęć do pracy w radiu. Był taki czas, że duszpasterstwo przez rozgłośnię radiową było Jego oczkiem w głowie, a myśmy tego nie rozumieli. Z powodu jego gorliwości i niegasnącej miłości do radia nazywaliśmy go prywatnie Maksymilianem Kolbe. Z wyglądu nawet trochę go przypominał.
Nie wystarczy mówić: „jestem katolikiem”, a popierać wrogów Kościoła,
ks. Marian Rajchel
trzeba życiem potwierdzić deklaracje, stanąć przy Chrystusie
opuszczonym, wyszydzonym, ukrzyżowanym.
Pochodzący z parafii NMP Królowej Polski ks. Janusz Marszałek dzieli się swoimi spostrzeżeniami: Niezłomność i nieustępliwość ks. Mariana oraz gorąca modlitwa w intencji budowy kościoła, sprawiły, że naprawdę działy się rzeczy nadzwyczajne. Powstawało bowiem wielkie dzieło, dzieło Boże – nikt nie miał co do tego żadnych wątpliwości. Pamiętam rekolekcje adwentowe, kiedy głoszący je kapłan powiedział, że w tej prowizorycznej drewnianej kaplicy czuje się tak ciepło i rodzinnie – nawet gdzieś zauważył pajęczynę – niczym w szopce betlejemskiej. Choć ks. Marian się zarumienił, to jednak wszyscy odebrali to bardzo pozytywnie – przygotowywano się do Świąt w nowej świątyni, która niczym stajenka stała się miejscem spotkania Boga z człowiekiem.
Do dziś nie powiem inaczej o ks. prałacie Marianie – jak tylko mój Proboszcz, mój Mistrz, mój Nauczyciel, bo do dnia dzisiejszego uważam się za jego pełnoprawnego wychowanka. Jest dla mnie i dla wielu ludzi, których znam z naszej parafii, naszego miasta oraz wśród wielu osób duchownych, nieocenionym autorytetem w wielu dziedzinach, jest człowiekiem bezkompromisowym, który nigdy nie szedł na żadne układy ze złem, nazywając po imieniu rzeczy i zjawiska takimi, jakie są.
Trzeba na polecenie Jezusa wsiąść do łodzi i płynąć
ks. Marian Rajchel
mimo niesprzyjających wiatrów, wierząc, że On jest blisko.
Budowniczy kościoła
Wracam myślami do pierwszego spotkania z Księdzem Proboszczem. Zapoznałem się wtedy z projektem kościoła opracowanym przez wykładowcę architektury Politechniki Warszawskiej pana Adolfa Szczepińskiego, z programem robót, z zakresem wstępnych prac, ze stanem posiadanego zaplecza technicznego i materiałowego – pisze Zenon Sznajder, kierownik budowy kościoła pw. NMP Królowej Polski w Jarosławiu w latach 1982-85. Stwierdziłem, że mój przyszły Szef, jak na księdza, posiada dużą wiedzę z architektury i budownictwa. Wtedy dowiedziałem się, że na studiach Ksiądz Proboszcz miał (i lubił) wykłady z architektury kościelnej oraz że w swojej pierwszej parafii wybudował kościół. Mój przyszły Szef był młody, pełen energii, wiedzy, zapału do pracy i ufności w pomoc ludzką i Bożą.
Jezus słucha, jest cierpliwy wyrozumiały, nie znosi tylko obłudy.
ks. Marian Rajchel
Kiedy wyczerpani milkniemy wreszcie, On zaczyna mówić.
Kolejny parafianin i budowniczy kościoła, Henryk Głąb, pisze: Jestem wdzięczny Bogu za to, że mogłem na swojej życiowej drodze spotkać księdza Mariana Rajchla, który przez 22 lata był proboszczem parafii NMP Królowej Polski w Jarosławiu.
Od pierwszych dni pobytu w Jarosławiu (1975 r.) ksiądz Marian rozpoczął intensywną i systematyczną pracę duszpasterską. Pierwszymi działaniami księdza było urządzenie kaplicy na parterze plebanii oraz przygotowanie punktu katechetycznego dla dzieci i młodzieży z pobliskich szkół w pomieszczeniach gospodarczych. Ze względu na coraz większe potrzeby istniejącej już parafii w roku 1977 podjęto decyzję o zbudowaniu drewnianej, większej kaplicy. Pierwszą Mszę św. odprawiono w Wigilię Bożego Narodzenia w 1977 r. Pamiętam tę zimną, grudniową noc – Pasterka w Jarosławskiej Szopce – jedyna, niepowtarzalna, jakby cud narodzin naszego Pana wydarzył się blisko nas, tak głęboko przeżywany dzięki atmosferze, jaka wówczas towarzyszyła uroczystej Mszy św. I radość – mamy świątynię – mamy miejsce na modlitwy. I składanie naszych podziękowań, i próśb zarówno Bogu, jak i Patronce parafii – Najświętszej Maryi Pannie Królowej Polski.
Jest mała rzeczywistość – tę widzimy, słyszymy, dotykamy ..
ks. Marian Rajchel
I jest wielka Rzeczywistość – w tę wierzymy. W niej Panem jest Jezus ..
W książce „Kapłaństwo święte szczęściem zwie…” Waldemar Mikołowicz dodaje: Pierwszą kaplicę, tzw. „zakopiankę”, którą inni nazwali później „Bazyliką pod Drągami”, budowaliśmy po godzinie piętnastej. Wtedy nie pracuje żadna komisja nadzorcza, więc nie zamkną nam budowy – uważał ks. proboszcz. A kiedy zaplombowali już budowę, zdejmowaliśmy plomby (też po 15-tej) i pracowaliśmy dalej. Ks. Marian miał swoją wizję plastyczną i artystyczną. Pamiętam, gdy powstawała Droga Krzyżowa w ogrodzie parafialnym, to w każdym drzewie, w każdej gałęzi widział rękę Bożą, wiedział po co rośnie i jak ją można wykorzystać na rzeźbę czy też do dekoracji.
Parafianie pamiętają, że prace przy budowie najpierw polowego ołtarza w ogrodzie, potem tymczasowego, drewnianego kościoła prowadził sam ks. Marian, „zarażając” do pracy swoim zaangażowaniem, inicjatywą, zapałem coraz więcej parafian. Ks. Marian, budując ten kościół, rozpoczął budowę znacznie ważniejszego kościoła „duchowego”, tworząc niemałą już wspólnotę, skupioną przy ołtarzu. Uczestników nabożeństw wciąż przybywało. Narastała też w tej wspólnocie potrzeba posiadania „prawdziwego” kościoła.
A gdyby tak zawierzyć całą duszę, ze wszystkich sił, „na przepadłe”, na radość i cierpienie, na chwałę i szyderstwo, na uznanie i krzywdę, na życie i śmierć – jak Ona, Niepokalana ..
ks. Marian Rajchel
Misja Proboszcza trwa ..
W gazetce parafialnej „W cieniu Kolegiaty” nr 1/2021 ks. Marian Bocho, były wikariusz w parafii NMP Królowej Polski dzieli się swoimi refleksjami. Jako proboszcz nowo powstałej parafii – miał wizję żywego Kościoła, w którym ludzie doświadczają Boga w codzienności, dla których Bóg jest bliski, którzy żyją Ewangelią na co dzień… Wprawdzie budował kościół z cegły, tak bardzo przez niego w szczegółach przemyślany i dopracowany, aby mógł jak najlepiej służyć wiernym w uczestnictwie w liturgii. Ale to tylko zewnętrzny znak wielkiej troski ks. Proboszcza o duchowy Kościół, którym są ludzkie serca. Jako budowniczy położył trwały fundament parafii; chciałoby się za Pawłem powiedzieć: a fundamentu innego jak Chrystus nie można położyć… Stąd wielka troska o posługę w konfesjonale, a ludzie doceniali tę Jego gorliwość, dlatego w tamtym czasie bardzo wielu ludzi korzystało z sakramentu pokuty. To doświadczenie w mojej kapłańskiej posłudze nie powtórzyło się więcej. Konfesjonał w którym służył ks. prałat Marian był oblegany, przy jego konfesjonale zawsze było najwięcej penitentów, nieraz pozostawał w nim długo po zakończonych nabożeństwach. Cierpliwie słuchał, wskazywał drogę – jak mówi Paweł – rzucał światło Ewangelii na ludzkie życie i sprawy, na ludzkie serca nieraz poranione i zagubione…
Kolejnym bardzo ważnym elementem budowy fundamentu, którym jest Chrystus były prowadzone rekolekcje, seminaria odnowy wiary, wspólnota Odnowy w Duchu Świętym, której tak wiele serca i czasu poświęcał, modlitwa o wylanie Jego darów. Do dziś pamiętam takie wydarzenie, w którym było mi dane uczestniczyć i pamiętam te szczęśliwe twarze ludzi, którzy doświadczali miłości Boga i obecności Ducha Świętego. A za każdym takim wydarzeniem ileż pracy przygotowawczej, spotkań z animatorami, a nade wszystko modlitwy. Ks. prałat pozostawał w ścisłej relacji z Tym, który Go posłał. On wiedział, że uczestnictwo w misji Chrystusa wzywa, by życie stawało się cząstką życia Chrystusa, i że nie można podejmować się ewangelizacji w imię Jezusa, jeżeli najpierw samemu nie będzie się trwać w Nim – naszym Mistrzu. Ks. Rajchel to człowiek, to kapłan modlitwy, wszystkie sprawy nieraz bardzo trudne przeobrażał w modlitwę. Byłem świadkiem Jego modlitwy, miałem mieszkanie naprzeciw kaplicy. Godzinami trwał na klęczkach, do północy i dłużej, a czasem nawet całą noc spędzał w kaplicy przed Panem, na kolanach. To modlitwa stawała się źródłem siły do tej wprost tytanicznej posługi kapłańskiej.
Misja ks. Mariana trwa! Zmieniła się tylko przestrzeń posługi z ziemskiej w niebieską, w duchową. Niech będzie nam mistrzem, jak podejmować misję Jezusa, aby i nasze imiona były zapisane w niebie.
„Gdy kiedyś Pan powróci znów”, oddzieli swoje owce i powie im:
ks. Marian Rajchel
„błogosławieni, posiądźcie Królestwo…”, wtedy wszystkie twarze upodobnią się
(„na podobieństwo Swoje stworzył ich”)