29. Niedziela zwykła ROK C

„Jak długo Mojżesz trzymał ręce podniesione do góry, Izrael miał przewagę”.

Droga do Ziemi Obiecanej to nie tylko trud, ale i walka. Nade wszystko jednak – Boża Opatrzność; przecież nie Jozue z armią zdecydował o zwycięstwie, lecz „podniesione (nawet z pomocą innych) ręce Mojżesza”. Widzieli – czy zapamiętają? Potrzebny trud, walka, ale do tego konieczna modlitwa, niekiedy „aż do zachodu słońca”. 

Modlitwa to zwrot ku Bogu, dostrzeżenie Go, przyznanie Mu miejsca nie tylko w niebie i w życiu wielkich świętych, ale i tu, na ziemi, w życiu każdego szarego człowieka – w moim życiu. Pierwszego miejsca. Skoro wierzymy, że On jest Panem i wszystko od Niego zależy, jak możemy chcieć obchodzić się bez Niego? „Wezmę ją w obronę, żeby nie przychodziła bez końca…” – mówi nawet niesprawiedliwy sędzia – „a Bóg czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego?”. „Potrzebna” Jezusowi nasza modlitwa, skoro tak do niej namawia; to my jesteśmy Jego „wybranymi”, których „prędko weźmie w obronę” przed każdym złem. 

Jak wspaniałym darem jest Pismo św. – „pożyteczne do nauczania, przekonywania, poprawiania, kształcenia w sprawiedliwości” – i nas może „nauczyć mądrości wiodącej ku zbawieniu”. Bóg dał ziarno, od nas zależy plon. Jest nim „człowiek Boży doskonały, przysposobiony do każdego dobrego czynu”.

Różni ludzie różne stawiają sobie cele; ilu z nich dąży do udoskonalenia człowieka? Kto tak naprawdę troszczy się o biednych, poniżonych, krzywdzonych, zaniedbanych przez ludzi i siebie samych? Własna przyjemność, majątek, władza – to cele zdobywane od dawna, dziś doszło jeszcze, prawdziwie szatańskie, dążenie do zawładnięcia duszami, którego początkiem jest niszczenie systemu wartości chrześcijańskich, podstawy poczucia godności człowieka jako dziecka Bożego, umiłowanego przez Ojca, zbawionego przez Syna, uświęcanego przez Ducha. Odwieczny wróg już się nawet nie maskuje; „osiągnięcia” poprzedniej epoki tak bardzo zniszczyły Boży obraz w człowieku.

Tym mocniej Chrystus dziś mówi do Kościoła i każdego z nas: „głoś naukę, nastawaj w porę, nie w porę, wykaż błąd, poucz, podnieś na duchu z całą cierpliwością” – czy przyjmę naukę nawet „nie w porę”, czy… zaatakuję?                      

ks. M.R.

Gazetka „Ave Maria” 43/1995

Wj 17,8-13
2 Tm 3,14-4,2
Łk  18,1-8