Spotkanie nad Jordanem, zapowiedziane przez proroków („oto Wybrany mój, Duch mój na Nim spoczął”), wytęsknione przez Jana („po mnie idzie Mocniejszy”), realizowane od początku przez Jezusa („w sprawach Ojca trzeba, abym był”) odbyło się tak zwyczajnie: „Jezus przyszedł z Galilei nad Jordan do Jana”. Zaskoczyło jednak zupełnie: „Ty przychodzisz do mnie?!”. (Bóg zaskakuje zawsze, gdy objawia się „po ludzku”). A gdy „wypełnili wszystko, co się godziło wypełnić”, przyszło to najcudowniejsze: otwarcie niebios, Duch Boży, głos Ojca. Jeszcze nigdy dotąd niebo nie było tak blisko ziemi, a ziemia nieba… Stało się więc coś wyjątkowego, wielkiego, wspaniałego, przynajmniej w oczach Jana: Jezus – Mesjasz potwierdził jego misję! Bóg Najświętszy stanął w szeregu grzeszników i solidarnie z nimi przyjął pokutę! Niech wszyscy wierzący, „oczekujący pociechy” wiedzą, że Bóg dotrzymuje przymierza, chociaż ludzie go łamią! Niebo szybko się zamknęło, znikła Gołębica, przebrzmiał Głos. Pozornie nic się nie zmieniło – Jan chrzcił nadal, ludzie przyjmowali chrzest pokuty lub nie, nawracali się lub grzeszyli… Naprawdę wszystko się zmieniło: Jan spełniwszy wiernie zadanie „zaczyna się umniejszać”, szczęśliwy „głosem Oblubieńca”, Syn Boży, który stał się człowiekiem i „przyszedł do swoich”, zaczyna „szukać i gromadzić, co zginęło”. I choć ten świat jest niebezpieczny dla tych, którzy „nie są ze świata”, nie przyszedł jak osiłek rozpychający się łokciami, ale, jak rzekł prorok, „nie podnosił głosu, nie złamał trzciny nadłamanej, nie zagasił knotka o nikłym płomyku” i jak zeznaje naoczny świadek: „przeszedł dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich, którzy byli pod władzą diabła”.
„Kto może pojąć, nich pojmuje”: ile dobra jest w świecie, ile Boga jest w człowieku! Ile dobra i Boga we mnie! Tak, on do mnie doszedł – w chrzcie św., tym niepozornym znaku wody doszedł Chrystus ze skarbami zbawienia. On jest we mnie, by wspomagać, leczyć, umacniać, uświęcać…
Jest mała rzeczywistość – tę widzimy, słyszymy, dotykamy… I jest wielka Rzeczywistość – w tę wierzymy. W niej Panem jest Jezus, Ten znad Jordanu, z Kalwarii, góry Wniebowstąpienia, z Dnia ostatecznego i Ten z mego chrztu. Przyjąć Go i wypełniać Jego wolę to moje najpiękniejsze powołanie.
„Bóg naprawdę nie ma względu na osoby, ale miły jest Mu ten, kto się Go boi i postępuje sprawiedliwie”.
ks. M.R.
Gazetka „Ave Maria” 2/1993
Iz 42, 1-7
Dz 10, 34-38
Mt 3, 13-17