„Mądrość jest wspaniała i niewiędnąca…”.
Mądrość decyduje o „sprawności” człowieka o wiele bardziej niż zdrowie i wiedza; mądrość to światło na drodze, którą musimy przejść… Kierowca w nocy najchętniej używa długich świateł, by widzieć jak najdalej. Jesteśmy w podobnej sytuacji, używajmy „długich świateł” wiary: „zmarli w Chrystusie powstaną… zawsze będziemy z Panem”.
Wierzymy, że Bóg jest i chcemy być w niebie… trudności – z drogą!
„Królestwo niebieskie podobne do dziesięciu panien, które wzięły lampy…”. Wszystkie zaproszone, wszystkie wyszły z lampami, wszystkie posnęły – różnica widoczna u kresu czekania…
Iluż to ludzi wygląda podobnie; mają zaproszenie w rękach i lampy świecące i mówią „my – katolicy”! Dopiero podczas długiego (trudnego) czekania, gdy wyczerpią się płytkie źródła, można odróżnić mądrych od głupich, prawdziwych od obłudnych, stałych od sezonowych…
Nie jestem „królikiem doświadczalnym” dla Nieba, mam wszelkie szanse, by wejść przed zamknięciem drzwi, tylko nie wolno mi bawić się lampą; „świeci – gaśnie”, i zapas oliwy mam na bieżąco uzupełniać – „czuwajcie, bo nie znacie dnia ani godziny”.
Tę „wspaniałą i niewiędnącą” mądrość „łatwo dostrzegą, którzy ją miłują, i ci ją znajdą, którzy jej szukają… sama bowiem szuka tych, co są jej godni”. Ta „Mądrość” – to Bóg! On „stoi u drzwi i kołacze”, a gdy ktoś otworzy – „wejdzie i wieczerzać z nim będzie”.
Był Naród, który przeszedł długą, trudną drogę i mimo różnych błędów, oparł się burzom, jak wiekowy dąb. Czerpał bowiem ze Skarbnicy mądrości – wiary świętej i doświadczeń przodków. I zyskał sławę mądrego i szlachetnego. Aż przyszli „nowi” ludzie i zbezcześciwszy Skarbnicę nakłonili do starych grzechów, mową równie piękną, co kłamliwą. Naród dał się zwieść. Zdziwił się świat, bo to jakby z przypowieści same głupie wybrał! A gdy się rozlegnie głos: „Oblubieniec idzie wyjdźcie Mu na spotkanie…?!”. Na szczęście – historia Narodu jeszcze się toczy…
ks. M.R.
Gazetka „Ave Maria” 45/1993
Mdr 6,12-16
1 Tes 4,13-18
Mt 25,1-13