„Czemuż, o Panie, dozwalasz nam błądzić z dala od Twoich dróg?”.
Świadomość człowieczej nędzy, tej zawinionej: „nasze winy poniosły nas jak wicher”, nadto kruchość życia, niepewność jutra i tego, co po śmierci – całą ludzką niedolę zbiera Stary Testament w wołaniu do Tego, który wszystko może: „Obyś rozdarł niebiosa i zstąpił”.
Nadzieja na przyjście Pana byłaby bezczelnością, gdyby… jej Nauczycielem nie był sam Bóg. Izraelici wierzyli, że On „wychodzi naprzeciw tych, co radośnie pełnią sprawiedliwość”.I choć każdy człowiek na ziemi czeka, tylko oni wiedzieli na Kogo czekają.
Stało się – Jezus „rozdarł niebiosa”, „przyszedł do swoich… dał moc, aby się stali synami Bożymi”. Ale oczekiwać kazał dalej; „czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie”. Chrześcijanie wiedzą więc, „oczekując objawienia się Pana naszego Jezusa Chrystusa” i licząc na Jego pomoc, by być „bez zarzutu w dzień Pana” – że Pan przyjdzie i trzeba być przygotowanym.
Adwent to zbieranie całej człowieczej tęsknoty i przemienianie jej w tęsknotę za Tym, który przyszedł z nieba i jest pośród nas, ale który też przyjdzie powtórnie na końcu czasu – indywidualnego i ostatecznego. Na tego Pana warto czekać całe życie! Adwent to wezwanie do życia świadomego, odpowiedzialnego i sensownego – do życia w pełni ludzkiego: w prawdzie, wolności i radości dzieci Bożych. Tak warto żyć, bo „wierny jest Bóg, który powołał nas do wspólnoty z Synem swoim Jezusem Chrystusem, Panem naszym”.
ks. M.R.
Gazetka „Ave Maria” 48/1993
Iz 63,16b-17.19b;64,3-7
1Kor 1,3-9
Mk 13,33-37