Najczęściej stawiamy Bogu pytanie „dlaczego?” – dlaczego tyle zła w świecie, tyle cierpienia w życiu… Zgoda, dużo zależy od gleby, na złej nic nie wyrośnie, ale „skąd się wziął chwast?” przecież Bóg siał tylko dobro! My, Boża pszenica, nie chcemy sąsiadować z chwastem… „Nieprzyjazny człowiek to sprawił… nieprzyjacielem jest diabeł”. I wiemy już na czyje zaproszenie przyszedł… „Chcesz, żebyśmy poszli i zebrali go?” – pozbędziemy się przeklętego dziedzictwa! – to jeszcze jedna próba poprawiania Bożego planu – „kochamy to robić”. A przecież już Prorok wiedział: „wszechwładza Twa sprawia, że wszystko oszczędzasz, sądzisz łagodnie”. Więc „pozwólcie obojgu róść aż do żniwa”; nie odróżnicie chwastu od pszenicy, narobicie szkody! Przyjdzie żniwo, wtedy chwast pójdzie „na spalenie”. Bóg wie i czeka – człowiek nie wie i niecierpliwi się. A przecież granica między dobrem i złem nie jest tak wyraźna, jak między pszenicą a chwastem, biegnie przez serce człowieka i przez jego czas. Chwastem byli kiedyś: Magdalena, Paweł, Augustyn… tylko Bóg widział w nich świętych i … miał rację! Prorok zachęcał: „sprawiedliwy powinien być dobrym dla ludzi” i mieć „wielką nadzieję, że po występkach [Bóg daje] nawrócenie”.
Łatwo potępiać – trudno przebaczać; a najtrudniej czekać na Bożą sprawiedliwość („Bóg nierychliwy…”); jak sługom z Ewangelii, ręce się same wyciągają, by wyrywać, zaprowadzać „porządek”. Idźmy, jak oni, do Gospodarza po instrukcję i przyjmijmy Jego plan – czekajmy do żniwa, tak będzie najlepiej – żaden kłos się nie zmarnuje, a chwast otrzyma szansę przemiany w pszenicę.
Niech nas nikt nie uczy tolerancji, mamy lepszego Nauczyciela. On uszanował grzesznicę i kanonizował Łotra, a zdradzającego nazywał przyjacielem. Zachęcał: „nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni” i kazał się modlić: „odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy”. Bądźmy konsekwentni, słuchajmy Gospodarza, ufajmy Mu. Przyjdzie czas… „Wtedy sprawiedliwi jaśnieć będą jak słońce w królestwie Ojca swego”.
ks. M.R.
Gazetka „Ave Maria” 29/1993
Mdr 12, 13. 16-19
Rz 8, 26-27
Mt 13, 24-43