„Oto mój Sługa… w którym mam upodobanie… Duch mój na Nim spoczął”. Bóg Go ukazuje narodowi wybranemu; przyjdzie na pewno i „przyniesie narodom prawo”. W odróżnieniu od ziemskich władców: „nie będzie podnosił głosu… nie złamie trzciny nadłamanej, nie zgasi knotka o nikłym płomyku”. Przyjdzie nie po to, by pokonał kogokolwiek, ale by „otworzył oczy niewidomym… z zamknięcia wypuścił jeńców”. I stanie się „przymierzem dla ludzi, światłością dla narodów”.
Jezus, zapowiadany Zbawiciel, świadomy ogromu dzieła, przez 30 lat pozostaje w ukryciu… tak uświęca drogę przeciętnych, „szarych” ludzi, których w niebie znacznie więcej niż głośnych bohaterów. Ewangeliści wchodzą w milczenie Pana; nie piszą o latach, w których Jezus „był podobny do ludzi we wszystkim, oprócz grzechu”; kolejna wiadomość to dopiero, czczony w dzisiejszym święcie, chrzest w Jordanie. Jezus potwierdza misję Jana, który „głosił: idzie za mną mocniejszy…” i sam otrzymuje najwspanialszą pieczęć; „Ducha jak gołębicę zstępującego na siebie” i głos: „Tyś jest mój Syn umiłowany…”. Grzeszników, z którymi stanął przed Janem, poprowadzi od jego „chrztu wodą” do swego „chrztu Duchem Świętym”.
Chrztu, nawet dokonanego w niemowlęctwie, nie traktujmy jako wpisu, jednorazowego aktu, lecz jako „stan łaski”, sposób życia. Duch Święty w chrzcie nie „przeszedł”, ale pozostał i jest w nas, choćby jako płomień przysypany popiołem – od nas zależy, czy zapłonie. I znów; nie konieczne, by rozświetlił świat; wystarczy, gdy rozjaśni drogę kilku najbliższym… gdy upodobnimy swoje życie do Jego życia w Nazarecie. Nie wielkość zadań, ale wielka miłość w wykonaniu decyduje o wartości czynu i życia. Do niej wzywa nas Chrystus, do niej zobowiązaliśmy się przez chrzest; mamy jak On przejść „dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich, którzy byli pod władzą diabła”. Diabelska choroba to nienawiść, ona pęta człowieka i choć nie zawsze szkodzi ofierze, zawsze niszczy nosiciela. Uzdrawiać z nienawiści można tylko – jak Jezus – miłością. Ta miłość jest wraz z Duchem Świętym w nas. Wiele współczesnych ruchów chrześcijańskiej odnowy – zwłaszcza odnowa w Duchu Świętym – stara się „obudzić” moc Miłości Bożej w nas. To „wiosna” człowieka, Kościoła i świata.
ks. M.R.
Gazetka „Ave Maria” 2/2000
Iz 42,1-4. 6-7
Dz 10,34-38
Mk 1,6b-11